Mam prawie 14 lat (tak, tak ujawniam wam kolejny fakt z mojego życia), jednak niektóre rzeczy już rozumiem. Około 2 lat temu czytałam książkę o dziewczynie, która cięła się, bo ból fizyczny przynosił jej ukojenie i zapominała o bólu psychicznym. Pomyślałam wtedy "Kurcze to jakaś dziwaczka. Jak można się ciąć? To nie realne! Nikt normalny tego nie robi!"... A jednak.
Jestem w I gimnazjum. Znam wielu wspaniałych ludzi z którymi jestem teraz w klasie. Jednych znam od kilku dobrych lat, innych dopiero poznałam, jednak każdy ma już miejsce w moim sercu.
Około miesiąca temu, siedząc w klasie i myśląc o niebieskich migdałach, usłyszałam urywek rozmowy moich koleżanek:
"Tnie się? Jak to możliwe?"
Spytałam się o co chodzi.
"Anka się tnie z powodu chłopaka"
Słowa te całkowicie sprowadziły mnie na ziemię. Z Anką chodziłyśmy do jednej klasy od połowy roku, jednak znałyśmy się dłużej. W 3 klasie byłyśmy razem u komunii. Wiadomość, że sprawiała sobie ból była szokująca. Nigdy nie myślałam, że spanie ona tak nisko z powodu jakiegoś chłopaka!
Gdy spytałam się jej, czy naprawdę cięła się, na początku się wykręcała, jednak znaki, widoczne na jej rękach mówiły co innego. Po chwili pękła i opowiedziała mi, że to prawda, i że jej chłopak był z nią i jeszcze jedną dziewczyną jednocześnie. To bolało. Cięcie się było jej sposobem na zapomnienie bólu, jaki sprawiła zdrada chłopaka. Każdy, kto się o tym dowiedział, tłumaczył jej, że to nic nie działa, jednak ona nikogo nie słuchała. Jedyne o czym myślała, to ból po stracie.
Ale to jeszcze nie koniec, moich znajomych o których dowiedziałam się prawdy!
W tym tygodniu, gdy byłam w szkole muzycznej, moja koleżanka miała czarny sweterek. Podwinęła go, by łatwiej grać na fortepianie i wtedy to zobaczyłam. Świeże znaki po cięciach, a do tego jedno w kształcie SERCA! Patrzyłam się na nie przez dłuższy czas, aż w końcu Marta zorientowała się i szybko opuściła rękawy, jednak to co się stało, już się nie odstanie.
Marta zaczęła panikować. Prosiła żebym nie rozpowiadała, bo już więcej tego nie zrobi. To był jednorazowe załamanie i to się nie powtórzy. Powiedziała, że jej mama wie o tym i że wszystko już jest wyjaśnione. Oczywiście obiecałam, że nie powiem, ale coraz bardziej martwię się o nią.
Cięcie się do niczego nie prowadzi, jedynie sprawia chwilowe ukojenie od bólu psychicznego, jednak ludzie, PO CO WAM TO? Nie rozumiem, co da chwila wolna od cierpienia psychicznego, jeśli w tym czasie cierpisz fizycznie. To się nie uzupełnia. Wiem jak jest, gdy się cierpi, ale cięcie się nie pomoże w niczym. Czasami trudno jest mówić o tym co czujemy, to prawda. Ale szczera rozmowa z kimś bliskim pomoże nam i uchroni od konsekwencji, jakie wywołuje nieokiełznanie uczuć, które potrafią być potężną bronią przeciwko nam samym.